Niedziela, 18 kwietnia 2010Kategoria 100 km, 50 km, opony terenowe
Katowice - Ruda Śląska - Chudów - Orzesze - Zazdrość - Palowice - Żory - Palowice - Bełk - Dębieńsko - Ornontowice - Chudów - Ruda Śląska - Katowice
Wydawałoby się, że standardowo Pszczyna, ale jakoś wpadły mi do głowy Żory. Pomysł przeszedł. W sumie podobnie, wycieczka do miasta ze piękną i długą historią, dystans niewiele większy. No ile do Pszczyny płasko jak stół, to tu już tak nie ma:)
Najpierw jak zwykle do Chudowa, tam wręcz niespotykana cisza i spokój. No i kartofle w niecodzienniej postaci:) Potem jedziemy na Górę sw. Wawrzyńca i zjazd do Orzesza. Teoretycznie miały być Ornontowice, ale to nie było błądzenie i zmiana planów tylko plan B po prostu:) Wjeżdżamy w "Trójwieś" o pięknych nazwach Zawiść, Zawada, Zazdrość. Trafiamy na boczna drogę do Palowic, na fajne tereny leśne i piękne jeziorka Pojezierza Palowickiego. W Żorach jeździmy tu i tam, aż w końcu trafiamy na rynek.
Rynek robi duże wrażanie. Jest naprawdę spory, a przestrzeń wykorzystywana bardzo ciekawie. Co widać na zdjęciach. Rury z płynącą wodą. Drzewo z kokardkami. Fajnie. I dużo dzieci. A jedno z nich w samochodziku na zdalne sterowanie sterowanym przez mamę i tatę na zmianę:) Co ciekawe był też kot. O ile koty są w zasadzie wszędzie to na miejskim rynku jakoś kota się nie spodziewałem. A to nie był taki słodki mruczek mizdrzący się do każdego tylko prawdziwy tygrys! Nawet na małego pieska polował.
Wracamy podobną drogą, ale jednak inaczej. Trochę nam zajęło poszukiwanie kościoła w Bełku, ale się udało, a i przy okazji sklep się znalazł otwarty. Jedziemy dalej i tu niespodzianka. W Chudowie mówiłem chłopakom, że tam gdzieś jest autostrada. A oni:"nie, to zagięcie na mapie". A tu nagle wyrosła obok nas piękna, czysta, nowa autostrada:) Wjeżdżamy do lasu, oglądamy tablicę informacyjną i tam pojawia się Góra Ramża. Nie po drodze, no ale jak rowerzysta usłyszy słowo góra... A jeszcze był prowokacyjny dopisek, ze ciężko ją zdobyć na rowerze. To przecież tak jakby zabronić dziecku wchodzić do jakiegoś pokoju. Zdobycie Ramży nie było wielkim problemem, ciężej było ustalić na szczycie na jakiej wysokości jesteśmy:) W Ornontowicach zamiast ponownie do Chudowa, chciałem chłopakom pokazać uroki pięknego Mikołowa. Nie rozumiem czemu nie przyjęli tej atrakcyjnej propozycji:) Tym razem w Chudowie sporo ludzi, na źrebakach, skuterach, quadach. Nawet było zderzenie quada z rowerem. Ale jako, że oboma pojazdami kierowały czterolatki, to wyglądało to bardziej zabawnie niż strasznie. Powrót do domu już bez historii.
Źrebak w Chudowie
Palowice
Fajne
:)
Kościółek bez ścian i dachu
Stawy w Palowicach
Żory rynek
Kokardowe drzewo
Autko na zdalne sterowanie:)
Kot na rynku
Nie ma to jak pamiątka z wycieczki:)
Wydawałoby się, że standardowo Pszczyna, ale jakoś wpadły mi do głowy Żory. Pomysł przeszedł. W sumie podobnie, wycieczka do miasta ze piękną i długą historią, dystans niewiele większy. No ile do Pszczyny płasko jak stół, to tu już tak nie ma:)
Najpierw jak zwykle do Chudowa, tam wręcz niespotykana cisza i spokój. No i kartofle w niecodzienniej postaci:) Potem jedziemy na Górę sw. Wawrzyńca i zjazd do Orzesza. Teoretycznie miały być Ornontowice, ale to nie było błądzenie i zmiana planów tylko plan B po prostu:) Wjeżdżamy w "Trójwieś" o pięknych nazwach Zawiść, Zawada, Zazdrość. Trafiamy na boczna drogę do Palowic, na fajne tereny leśne i piękne jeziorka Pojezierza Palowickiego. W Żorach jeździmy tu i tam, aż w końcu trafiamy na rynek.
Rynek robi duże wrażanie. Jest naprawdę spory, a przestrzeń wykorzystywana bardzo ciekawie. Co widać na zdjęciach. Rury z płynącą wodą. Drzewo z kokardkami. Fajnie. I dużo dzieci. A jedno z nich w samochodziku na zdalne sterowanie sterowanym przez mamę i tatę na zmianę:) Co ciekawe był też kot. O ile koty są w zasadzie wszędzie to na miejskim rynku jakoś kota się nie spodziewałem. A to nie był taki słodki mruczek mizdrzący się do każdego tylko prawdziwy tygrys! Nawet na małego pieska polował.
Wracamy podobną drogą, ale jednak inaczej. Trochę nam zajęło poszukiwanie kościoła w Bełku, ale się udało, a i przy okazji sklep się znalazł otwarty. Jedziemy dalej i tu niespodzianka. W Chudowie mówiłem chłopakom, że tam gdzieś jest autostrada. A oni:"nie, to zagięcie na mapie". A tu nagle wyrosła obok nas piękna, czysta, nowa autostrada:) Wjeżdżamy do lasu, oglądamy tablicę informacyjną i tam pojawia się Góra Ramża. Nie po drodze, no ale jak rowerzysta usłyszy słowo góra... A jeszcze był prowokacyjny dopisek, ze ciężko ją zdobyć na rowerze. To przecież tak jakby zabronić dziecku wchodzić do jakiegoś pokoju. Zdobycie Ramży nie było wielkim problemem, ciężej było ustalić na szczycie na jakiej wysokości jesteśmy:) W Ornontowicach zamiast ponownie do Chudowa, chciałem chłopakom pokazać uroki pięknego Mikołowa. Nie rozumiem czemu nie przyjęli tej atrakcyjnej propozycji:) Tym razem w Chudowie sporo ludzi, na źrebakach, skuterach, quadach. Nawet było zderzenie quada z rowerem. Ale jako, że oboma pojazdami kierowały czterolatki, to wyglądało to bardziej zabawnie niż strasznie. Powrót do domu już bez historii.
Źrebak w Chudowie
Palowice
Fajne
:)
Kościółek bez ścian i dachu
Stawy w Palowicach
Żory rynek
Kokardowe drzewo
Autko na zdalne sterowanie:)
Kot na rynku
Nie ma to jak pamiątka z wycieczki:)
Dane wycieczki:
108.94 km (35.00 km teren) czas: 05:26 h avg:20.05 km/h
K o m e n t a r z e
To autko zdalnie sterowane to zabawka przede wszystkim dla tatusia ;)
marusia - 21:46 środa, 21 kwietnia 2010 | linkuj
Okolice Bełku i Żor są super:) I jakie tam są lasy:)
Kajman - 21:43 niedziela, 18 kwietnia 2010 | linkuj
Komentuj