wolfik
Katowice
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 27588.17 km
  • Km w terenie: 8611.39 km (31.21%)
  • Czas na rowerze: 59d 14h 52m
  • Prędkość średnia: 19.14 km/h
  • GaduGadu: 4939684
  • Więcej informacji.
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szczyty, przełęcze...

  1. Pilsko 1542 m
  2. Hala Miziowa 1330 m
  3. Rysianka 1322 m
  4. Skrzyczne 1257 m
  5. Wielka Racza 1236 m
  6. Barania Góra 1220 m
  7. Małe Skrzyczne 1211 m
  8. Malinowska Skała 1152 m
  9. Zielony Kopiec 1152 m
  10. Polana Chochołowska 1148 m
  11. Magurka Wiślanska 1140 m
  12. Gubałówka 1120 m
  13. Klimczok 1117 m
  14. Szyndzielnia 1028 m
  15. Krowiarki 1010 m
  16. Wielka Czantoria 995 m
  17. Przełęcz Przegibek 990 m
  18. Kiczory 989 m
  19. Kotarz 985 m
  20. Wielki Stożek 978 m
  21. Cieńków Wyżni 957 m
  22. Przełęcz Salmopolska 934 m
  23. Karolówka 931 m
  24. Leskowiec 918 m
  25. Magurka Wilkowicka 909 m
  26. Gańczorka 909 m
  27. Wielki Gibasów Groń 898 m
  28. Ochodzita 894 m
  29. Tyniok 891 m
  30. Soszów Wielki 885 m
  31. Równica 884 m
  32. Kocierz 879 m
  33. Koskowa Góra 866 m
  34. Hala Boracza 854 m
  35. Koczy Zamek 847 m
  36. Girova 839 m
  37. Kiczera 831 m
  38. Hrobacza Łąka 828 m
  39. Orłowa 813 m
  40. Przełęcz Glinne 809 m
  41. Kubalonka 761 m
  42. Żar 761 m
  43. Przełęcz Szarcula 760 m
  44. Stecówka 760 m
  45. Przełęcz Kocierska 718 m
  46. Valy 606 m
  47. Góra Świętej Anny 401 m

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wolfik.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:1774.68 km (w terenie 607.00 km; 34.20%)
Czas w ruchu:109:09
Średnia prędkość:16.26 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:93.40 km i 5h 44m
Więcej statystyk
Sobota, 20 sierpnia 2011Kategoria Góry
Terratlon czyli triatlon górski. Zdaje się pierwsze górskie zawody triatlonowe w Polsce. 1 km pływania, 24 km MTB i 10 km biegu w terenie. Organizatorzy wzięli sobie do serca ten przymiotnik "górski", bo trasa była trudna i ciekawa:) Na rowerku dwie pętle z podjazdami na Żar czerwonym szlakiem pieszym z północy i zjazdami stokiem narciarskim. Czyli miejsca, które omijam podczas planowania wycieczek. A biegowo podbieg na szczyt tą właśnie nartostradą.

Ze względu na kamienisty brzeg i sporą głębokość od początku start był z wody. Nie było niestety tego charakterystycznego dla triatlonu wbiegania z plaży. Mało pływam na otwartych wodach i ciężko było złapać rytm, ale się udało. Wyjście z wody było dość trudne bo trzeba było się wdrapać na taką chybocącą się platformę, niektórzy podobno spadali z niej do wody. Ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo:) Na rowerze zaczęło się miło, ale ta sielanka skończyła się dość szybko, bo wejście na Żar okazało się dla nas być dość długim podejściem. Acz sympatycznym:) Zawody były kameralne, ja też byłem nastawiony bardziej przygodowo niż na walkę do upadłego, także trochę czasu zajmowały pogaduchy z uczestnikami niedoli i wolontaruszami. U góry już trasa fajna, z jednym podejściem i dwoma trudniejszymi zjazdami. Wisienką na torcie był zjazd stokiem narciarskim z Żaru. Może nie był jakiś ekstremalnie trudny ale dla mnie męczący swoją długością i na końcu kręty i błotnisty. Drugie kółko upłyneło podobnie. jak już zjechałem na asfalt to już z ulgą, bo jeszcze tylko dojechać do strefy zmian, ściągnąć kask, zmienić butki i juz tylko te 10 km jakoś przebiec. Sporą część tego biegu stanowił mniej lub bardziej żwawy marsz stokiem narciarskim na górę Żar. Podobno zwycięzca trochę podbiegał. Dla nas po tym pływaniu i rowerze to okazało się ponad siły. No i z nieba też lał się żar. Choć dzien później sprawdziłem i na świeżo da się tam całkiem sporo wbiegać:) A z Żaru kamienisty zbieg, potem asfaltowy już na metę. Sama przyjemność, wystarczy tylko uważać, żeby nie poskręcać kostek. Choć coś tam mi w brzuchu latały izotoniki zmieszane chyba z tą wodą z jeziora, ale przed metą jakoś przeszło. Mój czas to jakieś 4:35. Pewnie możnaby trochę z tego urwać. Ale miało być spokojnie i na ukończenie i tak właśnie było. Impreza mimo sporej trudności trasy bardzo przyjemna. Choć każdy może inaczej oceniać. ja bardzo lubię taką kameralną atmosferę. Startowało nas 30-40 osób, organizatorzy dla każdego mieli czas. Na trasie rozdawali swoją prywatną wodę i ogólnie się o nas martwili:) Zobaczymy jak się ta idea rozwinie w kolejnych latach. No i generalnie przyjemny weekend z rodziną w górach, mój pies też się dzielnie w górach spisał:)

Przed startem


Przed pływaniem


Pływanie


W strefie zmian


Na rowerze




Bieg


Na mecie


Motorki


Żar lotnisko



Megi
Dane wycieczki: 33.18 km (25.00 km teren) czas: 03:25 h avg:9.71 km/h
Sobota, 9 października 2010Kategoria 100 km, 50 km, Góry
Katowice - Tychy - Pszczyna - Goczałkowice - Czechowice - Zabrzeg - Drogomyśl -Ochaby - Skoczów - Górki Wielkie - Ustroń

Pierwsza wycieczka w góry w tym roku i dopiero druga setka. Smutne to, ale czasem i tak bywa.

Na Paprocany chyba najkrótszą asfaltową drogą z Katowic, po drodze jeszcze wymiana linki przed sklepem rowerowym w Tychach. Miło, że w sobotę otwierają wcześniej niż w tygodniu. Do Pszczyny już standardowo. Tam na rynku niestety nie udaje mi się przekonać współtowarzyszy do Cieszyna, który przecież był fajnym pomysłem. Wjeżdżamy na Wiślaną Trasę Rowerową, żeby sprawdzić czy faktycznie doprowadzi nas do Wisły. Gubi się dość szybko, ale gdzieś po 10 km się odnajduje i już prowadzi całkiem fajnie. Tylko my jedziemy złą odnogą Wisły i ją gubimy, kierując się Brennicą na Brenną. Ale odnajdujemy drogę do Ustronia. Tam miał byc szybki kebab. Tylko sprzedawcy się wyjątkowo nie spieszyło:) Na dworcu w Katowicach podziwiamy jeszcze wyczyszczony dworzec w Katowicach, na który od jakiegoś czasu z niedowierzaniem patrzą Katowiczanie. Tyle pieniędzy teraz wydaje się na przebudowę, a wystarczyło wyczyścić:)

Rynek w Pszczynie z innej perspektywy:)


Wisła


Okolice Ustronia


W trasie


Łukasz


Dworzec w Katowicach
Dane wycieczki: 110.32 km (30.00 km teren) czas: 05:46 h avg:19.13 km/h
Niedziela, 4 października 2009Kategoria 50 km, Góry, opony terenowe
Żywiec - Tokarka - Wójtowski Wierch - Sopotnia Mała - Jeleśnia - Janikowa Grapa - Garlejów Groń - Pewel Ślemieńska - Świnna - Żywiec

Z Łukaszem po nieco zapomnianym paśmie pewelsko-ślemieńskim. Choć turystów nawet trochę było. Trasa miejscami dla nas za trudna, ale był piękny asfaltowy podjazd i przyjemna jazda po paśmie. Co dziwne jak na skład wycieczki było bardzo mało przerw i całkiem szybko jesteśmy w Żywcu. Żywiec zresztą zaczynamy coraz lepiej poznawać:) Nie miałem aparatu dlatego mam bardzo ładne zdjęcia.









Dane wycieczki: 60.43 km (22.00 km teren) czas: 04:00 h avg:15.11 km/h
Niedziela, 13 września 2009Kategoria 100 km, 50 km, Góry, semi-slicki
Zakopane - Kościelisko - Gubałówka - Furmanów - Ząb - Czerwienne - Maruszyna - Ludźmierz - Krauszów - Dział - Pieniążkowice - Bielanka - Raba Wyżna - Rokociny Podhalańskie - Chabówka - Rabka Zdrój - Olszówka - Raba Niżna - Mszana Dolna - Kasina Wielka - Wiśniowa - Dobczyce - Wieliczka - Kraków

Rano wstajemy dość leniwie. Chłodny wrześniowy poranek to nie chciało się wychodzić z namiotu. Ale w końcu trzeba:) Śniadanko, jakieś tam mycie i się zwijamy. Mimo września i deszczowego weekendu Zakopane przepełnione. Ale dojeżdżamy pod skocznię i w drugą stronę slalomem przez Krupówki. Dalej do Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej i asfaltem na Gubałówkę. Nie była to najkrótsza droga, ale całkiem przyjemna. Niestety pogoda była największą porażką wycieczki i nie mieliśmy żadnych widoków na Tatry. Więc mykamy przez Podhale w kierunku Krakowa. Teraz już do końca będzie głównie w dół:) Samo Podhale oferuje bardzo przyjemne widoki. Trochę pada, więc jedziemy do kościołka w Maruszynie ustalić dalszy plan wycieczki. Tam krótka pogadanka z miłym, młodym księdzem. W sumie sporo czasu jedziemy przypadkowo jakimś ważnym szlakiem pilegrzymkowym. Dojeżdżamy główie terenem do Pieniążkowa. I baaardzo długi zjazd do Rabki na pizze. Pizza bardzo dobra i ostra, obsługa też nam się podobała:) Niestety juz dość późno i zaczyna się walka z czasem, którą po ciężkich bojach jednak wygrywamy:) A nie było łatwo bo dość szybko się już robi ciemno, jeszcze po raz kolejny zaczyna padać, jedziemy w nieznanym terenie, kilka podjazdów też daje w kość. Dojeżdżamy do Wieliczki, pojawia się małe zagrożenie, że nie zdążymy na ostatni pociąg. Trochę pomagamy sobię bardzo ruchliwą drogą krajową, którą chcieliśmy ominąć i w sumie z całkiem sporym zapasem czasowym stawiamy się na dworcu. Niestety same drogie pośpiechy, ale ważne, że coś jest:) Koło północy dojeżdżam do domu, Józek też pewnie podobnie.

Wycieczka udana, choć łatwo nie było. Plan niezrealizowany w 100 %, ale zdobywanie Turbacza to chyba byłoby przegięcie:) Nowością dla mnie była jazda z bagażnikiem na sztyce i torbą na kierownicy. Ale ten zestaw się świetnie sprawdził. Co jakiś odginałem udo do tyłu, żeby sprawdzić czy ciągle mam karimatę. Wbrew początkowym obawom nie było z tym problemów, siedziała sztywno nawet na kamienistych zjazdach. Torba na kierownicę też montowana trochę po chacharsku bo nie miałem odpowiednich śrubek. I trochę się obsuwała w czasie jazdy, ale dało się z tym zyć. Mapnik sprawdził się rewelacyjnie. Mimo długiego dystansu w nieznanym terenie nawigacja szła bardzo sprawnie, ani razu się nie zgubiliśmy, jedynie czasem było kilka wątpliwości.

Na kampingu




Pod skocznią


Krupówki


Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej


Widok z Gubałówki tragedia niestety


Lansiarskie zdjęcie z przyczepką


I standardowo


Na Podhalu






Pizza w Rabce


I fontanna tamże
Dane wycieczki: 150.56 km (40.00 km teren) czas: 08:17 h avg:18.18 km/h
Sobota, 12 września 2009Kategoria 100 km, 200 km, Góry, semi-slicki
Katowice - Tychy - Cielmice - Świerczyniec - Bojszowy - Miedzyrzecze - Gilowice - Góra - Brzeszcze -Zasole - Kęty - Porąbka - Międzybrodzie Bialskie - Czernichów - Żywiec - Świnna - Jeleśnia - Korbielów - Przełęcz Glinne - Oravska Polhora - Namestovo - Jezioro Orawskie - Trstena - Liesek - Vitanova - Sucha Hora - Chochołów - Witów - Dolina Chochołowska - Kościelisko - Zakopane

Długo oczekiwana wycieczka do Zakopca. Pobudka o 4 i niedługo po piątej zbiórka na Kostuchnie. Dzięki Kosmie Józek wyposażony w czadową przyczepkę. Ja mam plecak, torbe na kierownice z mapnikiem i karimate mocowaną fantazyjnie na bagażniku na sztycy kombinacją znalezionych na necie węzłów żeglarskich. I dla mnie i dla Józka to nowe doświadczenie. Trochę pada i dość chłodno, wiec jedziemy. Krótka przerwa na Paprocanach. A potem do Porąbki. Bardzo długi odcinek bez zatrzymywania się. Dłuższy postój i dalej na południe. Robi się cieplej i już nie pada. W Korbielowie mała pizza tuż przed strefą Euro. I na Słowację. Tam jak zwykle sporo mniejszy ruch. Ale głównie w dół do Jeziora Orawskiego. Za to potem będzie pod górkę. Po drodze spotykamy dwa spore peletoniki. Drugi radośnie odmachuje ku uciesze Józka:) Jezioro Orawskike robi wrażenie swoją wielkością. A sama Orawa wygląda dość biednie, acz sympatycznie. Kolejny cel Dolina Chochołowska - dzięki wypożyczalni sporo rowerzystów. Lekko nie było, ale okolice piękna i dojeżdżamy do schroniska, też pięknego. Już się ściemniało, więc szybka zupka chińska i w dół. Zjazd na semislickach, bez światła był najbardziej emocjonującym momentem na wycieczce. Po drodze jeszcze szybkie zakupy i znajdujemy pierwszy lepszy camping.

Małopolskie i tak już zostanie do konca weekendu


W drodze



Porąbka








Stara Karczma w Jeleśni


Na trasie


Po obiadku


Owieczki


Granica


Orawa









W dolinie Chochołowskiej









Dane wycieczki: 205.12 km (14.00 km teren) czas: 10:05 h avg:20.34 km/h
Niedziela, 9 sierpnia 2009Kategoria 50 km, Góry, opony terenowe
Wisła Dziechcinka - Czarne - Dolina Czarnej Wisełki - Stecówka - Pietraszonka - Karolówka - Gańczorka - Tyniok - Przełęcz Koniakowska - Koczy Zamek - Ochodzita - Przełęcz Rupieńka - Wierch-Czadeczka - Jaworzynka - Trzycatek - Trójstyk - Valy - Skalite - Rieka - Grun - Polana - Serafinov - Zwardoń

Jak to zwykle ostatnio decyzja gdzie jedziemy dzień wcześniej koło 23:) Był dylemat góry czy jura. Ze względów pogodowych wygrały Beskidy, lecz z naciskiem na przejezdność szlaków. Wybraliśmy trasę śladem Garego Fishera ze słynnej mapki. Oczywiście ją trochę zmodyfikowałem:) Z Wisły jedziemy standardowo przez Czarne. Potem omijamy podjazd na Szarculę na rzecz jazdy Dolinką Czarnej Wisełki z niezrozumiałym dla mnie zakazem jazdy rowerem. Pomijając tą ciekawostkę trasa nadwyraz przyjemna. Nie to co tłoczny ostatnio podjazd przy zameczku. Później ciekawa trasa na Koczy Zamek i podjazd na Ochodzitą. Która została jednogłośnie wybrana górą dnia. Zjazd z niej bardzo emocjonujacy. Nawet gleba, którą tam zaliczyłem miała w sobie wiele uroku. Potem zjeżdżamy do Jaworzynki i na Trójstyk, taki w sumie odpoczynkowy odcinek, acz z podjazdami pod koniec. Wbijamy na Słowację, tam też fajny szlak, mało uczęszczany, bardzo trawiasty. Lądujemy w czymś na kształt PGR-u. I znów wracamy w teren, tym razem bez szlaku przejechać obok wiatraków, których nie ma. Docieramy do budowanej drogi ekspresowej na Słowacji. Ale tam szeroko:) I dojeżdżamy do granicy, dalej do Zwardonia i znów na granicę, a potem jeszcze raz do Zwardonia:) Podsumowując jedna z ciekawszych tras. Odcinków z buta nie było nawet 50 metrów. Sporo krótkich technicznych podjazdów dających sporą satysfakcję z podjechania. Choć gdyby nie było tak sucho byłoby pewnie sporo ciężej.

Początek wycieczki, są siły na skakanie po pniach i różnych takich


na szlaku



Widoki z Ochodzitej




Ochodzita



:)


Trójstyk


Na Słowacji


Powstająca droga ekspresowa


I granica
Dane wycieczki: 67.09 km (33.00 km teren) czas: 04:40 h avg:14.38 km/h
Niedziela, 26 lipca 2009Kategoria 50 km, Góry, opony terenowe
Węgierska Górka - Żabnica Skałka - Hala Boracza - Hala Lipowska - Rysianka - Hala Miziowa - Pilsko - Hala Miziowia - Krzyżowa - Jeleśnia - Świnna - Żywiec

Rysianka planowana od bardzo długiego czasu. Akurat teraz pogoda nie była idealna, ale kiedyś wreszcie trzeba tam wjechać:) I udało się. Choć szlak w sporej mierze pieszy, ale za to bardzo ładny. Zresztą cały Beskid Żywiecki jest bardzo widokowy. Na Rysiance spotykamy Monikę, dalej czerwonym na Halę Miziową. Tam decydujemy się wdrapywać na TĘ górę. Wzbudając zdumienie, podziw zdobywamy w końcu Pilsko kawałeczek nawet jadąc na rowerach. Tam pięknie, lecz piździ. Chcielismy być cwani w efekcie w drugą stronę też sprowadzaliśmy. Z Hali Miziowej ciekawe zjazdy do głownej drogi na Żywiec. Wyprzedzamy nawet downhillowców. Jako, że kończył się Tour de France to dojazdówka do dworca miało znamiona wyścigu szosowego. Najpierw była ucieczka, potem pościg, potem się znowu peleton rozbił na dwie grupy. Oczywiście ta wolniejsza była prędzej na dworcu:) Bo w szale prędkości zapomnieliśmy, że trzeba jeszcze znależć dworzec:) A że pytaliśmy kobiety o drogę to trochę było błądzenia. Przed pociągiem dwa razy uzupełniamy zapasy. Sam pociąg klasy de lux. Zresztą w tym dniu jechaliśmy trzema zupełnie innymi pociągami. Także wycieczka była pieszo-pociągowo-rowerowa. No w pociagu powrotnym oczywiście byli kibice i wycieczka. Ogólnie wycieczka bardzo fajna, może trochę za dużo podchodzenia z rowerem, ale czasem i tak trzeba. Pewne urazy troche przeszkadzały w jeździe i epilogem wycieczki była nocna wizyta na pogotowiu z bolącym okiem, do którego gdzieś tam wcześniej wpadło błoto.

W drodzę na Rysianke





Rysianka




W drodzę na Halę Miziową


Pilsko







Jedna z hal



Pociąg


Dane wycieczki: 75.49 km (50.00 km teren) czas: 06:22 h avg:11.86 km/h
Niedziela, 12 lipca 2009Kategoria 50 km, Góry, opony terenowe
Wisła Uzdrowisko - Przełęcz Szarcula - Kubalonka - Kiczory - Stożek - Bahenec - Pisek - Polanka - Girova - Na Dilku - Bukovec - Istebna - Kubalonka - Szarcula - Wisła

Wycieczka zaczęła sie już w pociągu, gdzie wzbudzamy popłoch na dworcu i udaje się nam zatrzymać ruszający pociąg:) Początek na rowerach też nie byle jaki, bo od podjazdu na Kubalonkę przy zameczku. Na Stożek bardzo fajna trasa, poza momentami ze zrywką drzew. W Czechach trasa przyjemna z pięknymi widokami po drodze i szybkim zjazdem do Piska. Na Girovej dłuższa przerwa. I orientujemy się, ze czasu nie mamy tak naprawdę zbyt dużo. Więc było troche emocji. Ale dojeżdżamy na dworzec z 20 minutowym zapasem. Podróż powrotna pociągiem też miała swój urok:) Świetna wycieczka całkiem sporą ekipą.

Pierwsze podjazdy


Lustro


W drodze na Stożek


Cośtam z kamieni




Beskidy


Na szlaku




Żart leśnika


Standardowe zdjęcie w okolicach Stożka


Na szlaku


Punkt widokowy wycieczki








Mapka w Czechach


Na Girova


Panorama z tego miejsca:)
Dane wycieczki: 83.53 km (35.00 km teren) czas: 05:18 h avg:15.76 km/h
Piątek, 1 maja 2009Kategoria 100 km, Góry, opony terenowe, 50 km
Wilkowice - Magurka Wilkowicka - Przegibek - Gaiki - Hrobacza Łąka - Porąbka - Kobiernice - Kęty - Wilamowice - Stara Wieś - Bestwina - Czechowice-Dziedzice - Goczałkowice-Zdrój - Pszczyna - Piasek - Kobiór - Tychy - Katowice

Wycieczkę w dużym stopniu urozmaiciła PKP. Przewidzieliśmy, co zresztą nie było trudne,że chętnych na jazdę pociągiem porannym z Katowic do Żywca będzie trochę. Dlatego kupujemy wcześniej bilety i strategicznie ustawiamy się z tyłu pociągu. Co było błędem bo PKP podstawiło taki malutki pociąg, że nawet nie zauważyliśmy jak przyjechał na stację. Sporo ludzi nie weszło nie mowiąc o rowerach. Pociąg był nowy i też zaprotestował. Wyświetliła się kontrolka, że jest przeciążony i nie pojedzie. Dlatego w koncu podstawili nowy pojemniejszy pociąg i udało się dojechać. Choć bikerzy z Tych już nie mieli tyle szczęścia. Podjazd na Magurkę dał ostro w kość. Potem już było różnie, ale ogólnie pozytywnie. Szczególnie czerwony z Hrobaczej Łąki do Porąbki. Generalnie w górach bardzo sucho, fajnie tak jak nie ma błota:) W ramach jednodniowego bojkotu PKP decydujemy się na powrót na rowerach. Nie jest to proste, gdy się nie zna okolicy i chce się omijać główne drogi. Dlatego po jakimś czasie decydujemy się wracać bezpiecznie przez Pszczynę. Łukasz się trochę śpieszył i stamtąd wraca pociągiem. Ja sie jakoś doturlałem do domku gdzie niestety nikt mi nie zrobil kolacji.

Na Magurce


Lans:)





Hrobacza Łąka








Zapora w okolicach Jeziora Międzybrodzkiego
Dane wycieczki: 118.75 km (70.00 km teren) czas: 06:57 h avg:17.09 km/h
Piątek, 1 sierpnia 2008Kategoria 50 km, Góry, opony terenowe
Wisła Dziechcienka - Nowa Osada - Cieńków Niżni - Cieńków - Cieńków Postrzedni - Cieńków Wyżni - Gawlasi - Magurka Wiślańska - Barania Góra - Wierch Równiański - PTTK Przysłop - Karołówka - Pietraszonka - Istebna


Miała być Rysianka, ale PKP pokrzyzowała plany. Wyszło nawet bardziej ambitnie bo Barania Góra. Mozolna wspinaczka troche trwała. Zadanie nie było proste, ale się udało, a trasa co by o niej nie mówić miejsacami niezywkle malownicza. W planach był jeszcze Koczy Zamek, ale informacje o szlaku niezbyt przyjemne, wiec blyskawicznie wymiękliśmy:) Skonczyło sie na Istebnej. Stamtad podjazd na Kubalonke.Z Piotrkiem jechalismy całkiem fajnym tempem i był to jeden z ciekawszych elementów wycieczki. Korzystając z okazji i wybornej jakości drogi odwiedzamy zameczek prezydenta. Dalej zjazd do Wisły na żarcie. W pociagu droge umila nam kolarz z Rudy Śląskiej, który miał zdecydowanie bardziej konkretny cel wycieczki:)


Nowa skocznia


Wyciąg


Trzej jeźdzcy


Na szlaku


Barania Góra


Zameczek


tez fajne


Spełnianie marzen:)
Dane wycieczki: 51.26 km (30.00 km teren) czas: 04:09 h avg:12.35 km/h

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl