Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2010
Dystans całkowity: | 606.91 km (w terenie 208.00 km; 34.27%) |
Czas w ruchu: | 31:45 |
Średnia prędkość: | 19.12 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 55.17 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Katowice Ligota – Panewniki – Ruda Śląska Halemba – Zabrze Makoszowi – Gliwice Sośnica – Centrum – Zatorze – Żerniki – Zabrze Maciejów - Mikulczyce – Rokitnica – Bytom Miechowice – Centrum – Łagiewniki – Świętochłowice Paśniki – Chorzów Batory – Katowice Panewniki – Ligota
Samotna wycieczka do Gliwic. Gliwice już od dawna chodziły mi po głowie bo nie znam za bardzo tamtych terenów. No i w końcu jakoś się zebrałem. Wycieczka z cyklu: samotnie, z mapą, omijając główne drogi. Gdy nikt nie marudzi czemu co 5 minut wyciągam mapę, że nie wiem gdzie jesteśmy, albo ta droga właśnie się skończyła i musimy wracać:)
Do Zabrza bardzo przyjemną leśną drogą. Nie sądziłem, że można tam dojechać praktycznie samymi lasami. Na kopalni Makoszowy ma się wrażenie, że czas się zatrzymał jakiś czas temu. Mnóstwo małych Żuków, które kiedyś ciągle woziły węgiel, a dzisiaj coraz rzadziej się je spotyka. Za kopalnią wjeżdżam do jakiegoś parku, a właściwie kolejnego lasu. Potem jakieś sympatyczne osiedle małych domków koło cmentarza, ale nie robię zdjęć bo duży ruch tam dzisiaj.
Po Zabrzu nie jeżdżę zbyt dużo, bo nie wiem za bardzo jak i czego szukać, więc wjeżdżam do Gliwic. Jedno auto próbuje mnie rozjechać. Na szczęście Sikorka ma hamulce prawie żyleta i nie dajemy się. Docieram do centrum Gliwic i czuje się jak ci co pierwszy raz wjeżdżają do Katowic na rowerze. Nie mam pojęcia jak tu jeździć rowerem. Liczyłem na jakieś mapki czy opisy atrakcji, ale co spotykam jakąś tablicę to regulamin. Więc jeżdżę tam a nazot jakiś czas i w sumie coś tam pooglądałem.
Bardzo sympatyczne centrum, szkoda tylko, że rynek akurat w remoncie. Kilka takich ciekawych rzeźb ziemnych czy może kwietników, aktualnie w stanie jesienno-zimowego spoczynku spotykam w różnych miejscach. No i też bardzo ładne pomniki Mickiewicza, Piłsudskiego czy park Chopina, tylko co oni mieli wspólnego z Gliwicami. A nie widać, w każdym razie nie znalazłem żadnych miejsc upamiętniających wielkich Gliwiczan.
Z Gliwic obieram kierunek na Miechowice. Po drodze jeszcze w sumie przypadkiem trafiam na kąpielisko leśne. Jest tam co prawda zakaz wprowadzania rowerów, ale zakazu wjazdu nie było:) To sobie wjechałem i pozwiedzałem, całkiem spore, jeszcze koniki i wszystko w pięknej leśnej scenerii.
W Bytomiu widać, po całkiem licznych tabliczkach, że system dróg rowerowych się rozwija, ciekawe czy tylko w Miechowicach, gdzie są lasy czy w innych dzielnicach też. Głodny już byłem i pić mi się chciało, a dzisiaj wszystko pozamykane, już chciałem cmentarzy szukać na mapie. A tu niespodzianka jeden zajazd w środku lasu okazał się czynny więc zamawiam kiełbaskę z frytkami i czekam, czekam. Jak miejscowi, stali, bywalcy kończyli trzecie piwo to już mi się znudziło czekanie. Przy okazji poznałem calą historię ich życia:) I okazało się że pani o mnie zapomniała. Ale nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło, kiełbaskę dostałem gratis. Więc cola 0,5, frytki, kiełbasa za 7,50 zł. Całkiem nieźle:) Po posiłku kieruje się do centrum Bytomia, droga jakaś znajoma się wydaje i nie myliłem się, na asfalcie jeszcze widać oznaczenia. Tędy przebiegał Półmaraton Bytomski, który mnie wykończył strasznie rok temu.
W sumie całą wycieczkę nie byłem pewien, która godzina. Do niczego mi to nie było potrzebne bo nigdzie się nie spieszyłem, ale powoli zaczyna się ściemniać, więc już bez kombinowania, mniej więcej znaną drogą przez Łagiewniki, Świętochłowice, Wielkie Hajduki, Panewniki. Trochę naokoło, żeby wyszła ta stówka:)
Mimo straszenia nas atakiem zimy, ostatnio bardzo fajna pogoda. Dzisiaj trochę wietrznie, ale dzięki temu w lasach ciągły przepiękny deszcz opadających liści. I październik okazał się najbardziej rowerowym miesiącem w roku.
Leśna droga do Zabrza
Park koło KWK Makoszowy
Kościół w Gliwicach
Gliwickie kwietniki?
Plac koło UM
Palmiarnia
Zamek Piastowski w Gliwicach
Poczta
Biedny miś
Górnośląskie lasy
Kąpielisko Leśne w Zabrzu
Koniki na kąpielisku
i Sikorka
Las miechowicki
Bytomskie drogi rowerowe
Budowa autostrady A1
Powstające centrum handlowe w centrum Bytomia
I jakiś pomnik świetlika
Zachodzące słońce – piękne niebo nad Bytomiem
Samotna wycieczka do Gliwic. Gliwice już od dawna chodziły mi po głowie bo nie znam za bardzo tamtych terenów. No i w końcu jakoś się zebrałem. Wycieczka z cyklu: samotnie, z mapą, omijając główne drogi. Gdy nikt nie marudzi czemu co 5 minut wyciągam mapę, że nie wiem gdzie jesteśmy, albo ta droga właśnie się skończyła i musimy wracać:)
Do Zabrza bardzo przyjemną leśną drogą. Nie sądziłem, że można tam dojechać praktycznie samymi lasami. Na kopalni Makoszowy ma się wrażenie, że czas się zatrzymał jakiś czas temu. Mnóstwo małych Żuków, które kiedyś ciągle woziły węgiel, a dzisiaj coraz rzadziej się je spotyka. Za kopalnią wjeżdżam do jakiegoś parku, a właściwie kolejnego lasu. Potem jakieś sympatyczne osiedle małych domków koło cmentarza, ale nie robię zdjęć bo duży ruch tam dzisiaj.
Po Zabrzu nie jeżdżę zbyt dużo, bo nie wiem za bardzo jak i czego szukać, więc wjeżdżam do Gliwic. Jedno auto próbuje mnie rozjechać. Na szczęście Sikorka ma hamulce prawie żyleta i nie dajemy się. Docieram do centrum Gliwic i czuje się jak ci co pierwszy raz wjeżdżają do Katowic na rowerze. Nie mam pojęcia jak tu jeździć rowerem. Liczyłem na jakieś mapki czy opisy atrakcji, ale co spotykam jakąś tablicę to regulamin. Więc jeżdżę tam a nazot jakiś czas i w sumie coś tam pooglądałem.
Bardzo sympatyczne centrum, szkoda tylko, że rynek akurat w remoncie. Kilka takich ciekawych rzeźb ziemnych czy może kwietników, aktualnie w stanie jesienno-zimowego spoczynku spotykam w różnych miejscach. No i też bardzo ładne pomniki Mickiewicza, Piłsudskiego czy park Chopina, tylko co oni mieli wspólnego z Gliwicami. A nie widać, w każdym razie nie znalazłem żadnych miejsc upamiętniających wielkich Gliwiczan.
Z Gliwic obieram kierunek na Miechowice. Po drodze jeszcze w sumie przypadkiem trafiam na kąpielisko leśne. Jest tam co prawda zakaz wprowadzania rowerów, ale zakazu wjazdu nie było:) To sobie wjechałem i pozwiedzałem, całkiem spore, jeszcze koniki i wszystko w pięknej leśnej scenerii.
W Bytomiu widać, po całkiem licznych tabliczkach, że system dróg rowerowych się rozwija, ciekawe czy tylko w Miechowicach, gdzie są lasy czy w innych dzielnicach też. Głodny już byłem i pić mi się chciało, a dzisiaj wszystko pozamykane, już chciałem cmentarzy szukać na mapie. A tu niespodzianka jeden zajazd w środku lasu okazał się czynny więc zamawiam kiełbaskę z frytkami i czekam, czekam. Jak miejscowi, stali, bywalcy kończyli trzecie piwo to już mi się znudziło czekanie. Przy okazji poznałem calą historię ich życia:) I okazało się że pani o mnie zapomniała. Ale nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło, kiełbaskę dostałem gratis. Więc cola 0,5, frytki, kiełbasa za 7,50 zł. Całkiem nieźle:) Po posiłku kieruje się do centrum Bytomia, droga jakaś znajoma się wydaje i nie myliłem się, na asfalcie jeszcze widać oznaczenia. Tędy przebiegał Półmaraton Bytomski, który mnie wykończył strasznie rok temu.
W sumie całą wycieczkę nie byłem pewien, która godzina. Do niczego mi to nie było potrzebne bo nigdzie się nie spieszyłem, ale powoli zaczyna się ściemniać, więc już bez kombinowania, mniej więcej znaną drogą przez Łagiewniki, Świętochłowice, Wielkie Hajduki, Panewniki. Trochę naokoło, żeby wyszła ta stówka:)
Mimo straszenia nas atakiem zimy, ostatnio bardzo fajna pogoda. Dzisiaj trochę wietrznie, ale dzięki temu w lasach ciągły przepiękny deszcz opadających liści. I październik okazał się najbardziej rowerowym miesiącem w roku.
Leśna droga do Zabrza
Park koło KWK Makoszowy
Kościół w Gliwicach
Gliwickie kwietniki?
Plac koło UM
Palmiarnia
Zamek Piastowski w Gliwicach
Poczta
Biedny miś
Górnośląskie lasy
Kąpielisko Leśne w Zabrzu
Koniki na kąpielisku
i Sikorka
Las miechowicki
Bytomskie drogi rowerowe
Budowa autostrady A1
Powstające centrum handlowe w centrum Bytomia
I jakiś pomnik świetlika
Zachodzące słońce – piękne niebo nad Bytomiem
Dane wycieczki:
100.50 km (45.00 km teren) czas: 05:08 h avg:19.58 km/h
Środa, 27 października 2010
Katowice Ligota - Panewniki - Ruda Śląska Halemba - Katowice Panewniki - Zadole - Ligota
Wolny dzień, nie pada, NIC w parku i znajomi chętni na basen. Takich okazji się nie marnuje, więc wyszedł mini triatlon: rower - 33 km, bieg ponad 7 km, pływanie nie wiem ile mało:)
Wycieczka po lasach kochłowickich, trochę się zapędziłem, już prawie pod Zabrze. Ale trzeba było wracać bo obiad sam się nie zrobi. Całkiem przyjemnie po lasach się jeździło. Tak przy okazji dwa bunkry znalezione. A popołudniu w WPKiW biegałem na NIC-u, ale czasu było malutko, więc jedno kółeczko, całkiem żwawym tempem. Wziąłem KOXy, zeby mieć siłę na basen:) A tam już pełen relaks, tylko kobiety na jakimś aqua aerobiku zajmowały pół basenu i skakały robiąc fale.
Wolny dzień, nie pada, NIC w parku i znajomi chętni na basen. Takich okazji się nie marnuje, więc wyszedł mini triatlon: rower - 33 km, bieg ponad 7 km, pływanie nie wiem ile mało:)
Wycieczka po lasach kochłowickich, trochę się zapędziłem, już prawie pod Zabrze. Ale trzeba było wracać bo obiad sam się nie zrobi. Całkiem przyjemnie po lasach się jeździło. Tak przy okazji dwa bunkry znalezione. A popołudniu w WPKiW biegałem na NIC-u, ale czasu było malutko, więc jedno kółeczko, całkiem żwawym tempem. Wziąłem KOXy, zeby mieć siłę na basen:) A tam już pełen relaks, tylko kobiety na jakimś aqua aerobiku zajmowały pół basenu i skakały robiąc fale.
Dane wycieczki:
33.89 km (18.00 km teren) czas: 01:34 h avg:21.63 km/h
Niedziela, 24 października 2010Kategoria 50 km
Katowice Ligota - Centrum - Zawodzie - Szopienice - Mysłowice - Centrum - Trójkąt Trzech Cesarzy - Jaworzno - Awaryjne - Dąbrowa Narodowa - Szczakowa - Sosina - Ciężkowice - jeziorki - Byczyna - Jeleń - Dziećkowice - Mysłowice Kosztowy - Larysz - Wesoła - Katowice Giszowiec - Rybaczówka - Ligota
Wycieczka z Piotrkiem i Łukaszem. Miał być jeszcze Józek, jako przewodnik niestety miał problemy techniczne. Szkoda. Zbiórka pod katowickim dworcem, żeby zrobić pożegnalne zdjęcia, których nie zrobiliśmy. Ale dostaliśmy obrazki wielkości pocztówek 3d, których nie dostawali wszyscy:)
Jako, że nie było przewodnika i żadnej mapy to była wielka improwizacja. Na początek kierunek jeden na wschód, ale nie do Sosnowca:) Dojeżdżamy do Mysłowic. Odwiedzamy trójkąt trzech cesarzy. Dla jednych było do niego tylko 500 m, a dla niektórych, aż 0,5 km:) Potem górka, która nas pokonała no i goni nas bardzo sympatyczny i zakręcony beagle.
Dojeżdżamy do Jaworzna, gdzie czeka policja z alkomatami, ale nas przegonili. I postanawiamy pozwiedzać jaworznickie szlaki rowerowe, co okazało się pomysłem wybornym. Oznakowanie bardzo dobre, częste mapki, a trasy przepiękne. W sumie robimy pętle dookoła Jaworzna, jeżdżąc od dzielnicy do dzielnicy przez lasy, pola, łąki, parki, kamieniołomy. Nie sądziłem, że tak blisko jest jeszcze tak wiele nieodkrytych ścieżek. Tylko jedzenia ciepłego brakowało, oj brakowało bardzo. I jemy dopiero na Giszowcu, kiełbasy z cebulą, które były bez cebuli, ale były tanie no i frytki, których było dużo. Czyli OK.
Ta wycieczka miała być odpoczynkiem po sobotnich zawodach biatlonowych, ale jak się okazało chłopaki żartowali jak mówili o spokojnym, spacerowym tempie:)
Dobrze tak czasem mapy, planów tylko z przyjaciółmi pojechać po prostu przed siebie.
Trójkąt Trzech Cesarzy
Jaworznickie trasy rowerowe
Konie
Sosina
Wycieczka z Piotrkiem i Łukaszem. Miał być jeszcze Józek, jako przewodnik niestety miał problemy techniczne. Szkoda. Zbiórka pod katowickim dworcem, żeby zrobić pożegnalne zdjęcia, których nie zrobiliśmy. Ale dostaliśmy obrazki wielkości pocztówek 3d, których nie dostawali wszyscy:)
Jako, że nie było przewodnika i żadnej mapy to była wielka improwizacja. Na początek kierunek jeden na wschód, ale nie do Sosnowca:) Dojeżdżamy do Mysłowic. Odwiedzamy trójkąt trzech cesarzy. Dla jednych było do niego tylko 500 m, a dla niektórych, aż 0,5 km:) Potem górka, która nas pokonała no i goni nas bardzo sympatyczny i zakręcony beagle.
Dojeżdżamy do Jaworzna, gdzie czeka policja z alkomatami, ale nas przegonili. I postanawiamy pozwiedzać jaworznickie szlaki rowerowe, co okazało się pomysłem wybornym. Oznakowanie bardzo dobre, częste mapki, a trasy przepiękne. W sumie robimy pętle dookoła Jaworzna, jeżdżąc od dzielnicy do dzielnicy przez lasy, pola, łąki, parki, kamieniołomy. Nie sądziłem, że tak blisko jest jeszcze tak wiele nieodkrytych ścieżek. Tylko jedzenia ciepłego brakowało, oj brakowało bardzo. I jemy dopiero na Giszowcu, kiełbasy z cebulą, które były bez cebuli, ale były tanie no i frytki, których było dużo. Czyli OK.
Ta wycieczka miała być odpoczynkiem po sobotnich zawodach biatlonowych, ale jak się okazało chłopaki żartowali jak mówili o spokojnym, spacerowym tempie:)
Dobrze tak czasem mapy, planów tylko z przyjaciółmi pojechać po prostu przed siebie.
Trójkąt Trzech Cesarzy
Jaworznickie trasy rowerowe
Konie
Sosina
Dane wycieczki:
89.56 km (37.00 km teren) czas: 04:19 h avg:20.75 km/h
Piątek, 22 października 2010
Katowice Ligota - 3 Stawy - Rybaczówka - Kostuchna - Podlesie - Kamionka - Zadole - Ligota
Ale wiało, dobrze, że można się schować w lesie. W lasach murckowskich fragmenty z przepiękną jesienią:)
Ale wiało, dobrze, że można się schować w lesie. W lasach murckowskich fragmenty z przepiękną jesienią:)
Dane wycieczki:
45.52 km (23.00 km teren) czas: 02:07 h avg:21.51 km/h
Sobota, 16 października 2010
Katowice Ligota - Centrum - WPKiW - Wielkie Hajduki - Uroczysko Buczyna - Załęska Hałda - Panewniki - Ligota
Troszkę po najbliższej okolicy. Uroczysko Buczyna najpiękniej wygląda jesienią:)
Troszkę po najbliższej okolicy. Uroczysko Buczyna najpiękniej wygląda jesienią:)
Dane wycieczki:
40.13 km (12.00 km teren) czas: 02:00 h avg:20.07 km/h
Piątek, 15 października 2010
Wieczorem po Katowicach
3 Stawy, Nikisz, Paderewe
Na Nikiszu w końcu zobacyzłem rynek po remoncie. Ładnie, nie popsuli w każdym razie. I kościół fajnie oświetlony. Na Paderewie wyjeżdżając z jednego z parkingów ze szlabanem zastanawiam się z której strony go objechać, a on się otwiera przede mną. Bardzo miłe:)
3 Stawy, Nikisz, Paderewe
Na Nikiszu w końcu zobacyzłem rynek po remoncie. Ładnie, nie popsuli w każdym razie. I kościół fajnie oświetlony. Na Paderewie wyjeżdżając z jednego z parkingów ze szlabanem zastanawiam się z której strony go objechać, a on się otwiera przede mną. Bardzo miłe:)
Dane wycieczki:
27.89 km (8.00 km teren) czas: 01:48 h avg:15.49 km/h
Wtorek, 12 października 2010
Katowice - Mikołów - Łaziska Górne - Orzesze - Bujaków - Chudów - Stara Kuźnia - Wymysłów - Panewniki - Ligota
Kolejna wycieczka z cyklu nadrabiamy stracony sezon. Najpierw na Żabkę w Łaziskach, poza basenem też tam całkiem ładnie. Co ciekawe oznakowane trasy Nordic Walking. Trochę tam się bujam myśląc jakby tu wrócic, a że byłem głodny to przez Chudów. Na górę św. Wawrzyńca po tych pięknych pagórkach łaziskich i orzeskich. W Chudowie już po sezonie, ale ludzi sporo. Wracając przyglądam się bliżej nowej smażalni ryb koło Chudowa. Ciekawe miejsce. Przy różnych górnośląskich stawach sporo rybaczówek, ale menu w nich raczej zwyczajne, a tu same ryby i to złowione na miejscu. Sprzedają też na wynos. To kupuję pstrąga wedzonego na wynos. Jak się okazało całkiem smaczny:)
I wyszło 200 km przez weekend, fajnie.
Kolejne zdjęcia z cyklu fajowy plac zabaw
Staw w Łaziskach
I następny plac zabaw
Smażalnia ryb
Kolejna wycieczka z cyklu nadrabiamy stracony sezon. Najpierw na Żabkę w Łaziskach, poza basenem też tam całkiem ładnie. Co ciekawe oznakowane trasy Nordic Walking. Trochę tam się bujam myśląc jakby tu wrócic, a że byłem głodny to przez Chudów. Na górę św. Wawrzyńca po tych pięknych pagórkach łaziskich i orzeskich. W Chudowie już po sezonie, ale ludzi sporo. Wracając przyglądam się bliżej nowej smażalni ryb koło Chudowa. Ciekawe miejsce. Przy różnych górnośląskich stawach sporo rybaczówek, ale menu w nich raczej zwyczajne, a tu same ryby i to złowione na miejscu. Sprzedają też na wynos. To kupuję pstrąga wedzonego na wynos. Jak się okazało całkiem smaczny:)
I wyszło 200 km przez weekend, fajnie.
Kolejne zdjęcia z cyklu fajowy plac zabaw
Staw w Łaziskach
I następny plac zabaw
Smażalnia ryb
Dane wycieczki:
62.21 km (22.00 km teren) czas: 03:15 h avg:19.14 km/h
Katowice - Tychy - Pszczyna - Goczałkowice - Czechowice - Zabrzeg - Drogomyśl -Ochaby - Skoczów - Górki Wielkie - Ustroń
Pierwsza wycieczka w góry w tym roku i dopiero druga setka. Smutne to, ale czasem i tak bywa.
Na Paprocany chyba najkrótszą asfaltową drogą z Katowic, po drodze jeszcze wymiana linki przed sklepem rowerowym w Tychach. Miło, że w sobotę otwierają wcześniej niż w tygodniu. Do Pszczyny już standardowo. Tam na rynku niestety nie udaje mi się przekonać współtowarzyszy do Cieszyna, który przecież był fajnym pomysłem. Wjeżdżamy na Wiślaną Trasę Rowerową, żeby sprawdzić czy faktycznie doprowadzi nas do Wisły. Gubi się dość szybko, ale gdzieś po 10 km się odnajduje i już prowadzi całkiem fajnie. Tylko my jedziemy złą odnogą Wisły i ją gubimy, kierując się Brennicą na Brenną. Ale odnajdujemy drogę do Ustronia. Tam miał byc szybki kebab. Tylko sprzedawcy się wyjątkowo nie spieszyło:) Na dworcu w Katowicach podziwiamy jeszcze wyczyszczony dworzec w Katowicach, na który od jakiegoś czasu z niedowierzaniem patrzą Katowiczanie. Tyle pieniędzy teraz wydaje się na przebudowę, a wystarczyło wyczyścić:)
Rynek w Pszczynie z innej perspektywy:)
Wisła
Okolice Ustronia
W trasie
Łukasz
Dworzec w Katowicach
Pierwsza wycieczka w góry w tym roku i dopiero druga setka. Smutne to, ale czasem i tak bywa.
Na Paprocany chyba najkrótszą asfaltową drogą z Katowic, po drodze jeszcze wymiana linki przed sklepem rowerowym w Tychach. Miło, że w sobotę otwierają wcześniej niż w tygodniu. Do Pszczyny już standardowo. Tam na rynku niestety nie udaje mi się przekonać współtowarzyszy do Cieszyna, który przecież był fajnym pomysłem. Wjeżdżamy na Wiślaną Trasę Rowerową, żeby sprawdzić czy faktycznie doprowadzi nas do Wisły. Gubi się dość szybko, ale gdzieś po 10 km się odnajduje i już prowadzi całkiem fajnie. Tylko my jedziemy złą odnogą Wisły i ją gubimy, kierując się Brennicą na Brenną. Ale odnajdujemy drogę do Ustronia. Tam miał byc szybki kebab. Tylko sprzedawcy się wyjątkowo nie spieszyło:) Na dworcu w Katowicach podziwiamy jeszcze wyczyszczony dworzec w Katowicach, na który od jakiegoś czasu z niedowierzaniem patrzą Katowiczanie. Tyle pieniędzy teraz wydaje się na przebudowę, a wystarczyło wyczyścić:)
Rynek w Pszczynie z innej perspektywy:)
Wisła
Okolice Ustronia
W trasie
Łukasz
Dworzec w Katowicach
Dane wycieczki:
110.32 km (30.00 km teren) czas: 05:46 h avg:19.13 km/h
Piątek, 8 października 2010
Katowice - Ligota - 3 Stawy - Nikisz - Gisz - Lasy murckowskie - Ligota
Wieczorem po Katowicach. W ciemnym lesie pełno dzików, albo to moja wyobraźnia:)
Wieczorem po Katowicach. W ciemnym lesie pełno dzików, albo to moja wyobraźnia:)
Dane wycieczki:
28.35 km (5.00 km teren) czas: 01:30 h avg:18.90 km/h
Sobota, 2 października 2010
Katowice Ligota - Śródmieście - 3 Stawy - Nikiszowiec - Szopienice - Mysłowice - Janów - Nikisz - 3 Stawy - Śródmieście - 3 Stawy - Ligota
Długo nie było pomysłu na tę sobotę. W końcu z Józkiem ugadaliśmy się na wycieczkę organizowaną przez biuro ESK (Europejska Stolica Kultury) w Katowicach. Z początku ciężko było odnaleźć miejsce zbiórk, ale udało się:)
Na miejscu dostajemy śmieszne aparaty:) Mój oczywiście jest niebieski i ma cztery obiektywy i nie ma wizjera. To aparaty lomograficzne, więcej o nich można przeczytać tutaj. Pierwsze wrażenie - fajne, ale my juz nie pamiętamy jak się film zakłada do aparatu:) na szczęście nam pomogli. Po wcześniejszych zapisach mejlowych można tez było wypożyczyć rowery holenderskie.
Do Szopienic jedziemy jakoś tak bardzo chaotycznie:) W ruinach huty cynku przerwa na zdjęcia i oglądanie popisów akrobatów na motorach. kilkaset metrów dalej między torami dłuższą z grą w terenowego golfa i frisbee. Sielankowo:) Choć jak się okazało dynamiczniejsze trafienie kijem w piłkę nie jest proste. Przy pierwszych próbach wyglądaliśmy na pewno wyjątkowo durnie, z frisbee na początku zresztą też, ale potem było już naprawdę nieźle. Może kije golfowe to troche przesada, ale frisbee na wycieczki to można wozić:)
Dalej jedziemy do KWK Mysłowice i jak się okazało w programie jest zwiedzanie kopalni. Na dół nie zjechaliśmy, ale pochodziliśmy tam od zewnątrz no i zobaczylismy charakterystyczne dla śląskich kopalni szatnię łańcuszkową i lampownię. Kopalnia robi duże wrażenie, a klimat taki mroczny industrialny. Czasem miałem wrażnie, że to nie tylko atrakcja dla nas ale i my dla górników jesteśmy sporą atrakcją. Wracamy spokojnie na Plac Sejmu Śląskiego tam zdajemy sprzęt zostajemy obwieszeni przy okazji przeróżnymi gadżetami.
Po drodze do domu przez 3 Stawy, aby zapisać się na jutrzejszy Półmaraton Katowicki, a właściwie towarzyszący imprezie bieg na 7 km. Tam kolejne gadżety i problem jak to wszystko zapakować do malutkiego plecaczka. Udało się i mogłem dojechać do domu na upragniony obiad:)
Podsumowując bardzo fajna wycieczka. Zdjęć narazie nie ma i choć zrobiliśmy ich sporo. Ale dopiero jak zostaną wywołane to zobaczymy czy cokolwiek z tego wyjdzie:)
A aparat miałem taki:)
Długo nie było pomysłu na tę sobotę. W końcu z Józkiem ugadaliśmy się na wycieczkę organizowaną przez biuro ESK (Europejska Stolica Kultury) w Katowicach. Z początku ciężko było odnaleźć miejsce zbiórk, ale udało się:)
Na miejscu dostajemy śmieszne aparaty:) Mój oczywiście jest niebieski i ma cztery obiektywy i nie ma wizjera. To aparaty lomograficzne, więcej o nich można przeczytać tutaj. Pierwsze wrażenie - fajne, ale my juz nie pamiętamy jak się film zakłada do aparatu:) na szczęście nam pomogli. Po wcześniejszych zapisach mejlowych można tez było wypożyczyć rowery holenderskie.
Do Szopienic jedziemy jakoś tak bardzo chaotycznie:) W ruinach huty cynku przerwa na zdjęcia i oglądanie popisów akrobatów na motorach. kilkaset metrów dalej między torami dłuższą z grą w terenowego golfa i frisbee. Sielankowo:) Choć jak się okazało dynamiczniejsze trafienie kijem w piłkę nie jest proste. Przy pierwszych próbach wyglądaliśmy na pewno wyjątkowo durnie, z frisbee na początku zresztą też, ale potem było już naprawdę nieźle. Może kije golfowe to troche przesada, ale frisbee na wycieczki to można wozić:)
Dalej jedziemy do KWK Mysłowice i jak się okazało w programie jest zwiedzanie kopalni. Na dół nie zjechaliśmy, ale pochodziliśmy tam od zewnątrz no i zobaczylismy charakterystyczne dla śląskich kopalni szatnię łańcuszkową i lampownię. Kopalnia robi duże wrażenie, a klimat taki mroczny industrialny. Czasem miałem wrażnie, że to nie tylko atrakcja dla nas ale i my dla górników jesteśmy sporą atrakcją. Wracamy spokojnie na Plac Sejmu Śląskiego tam zdajemy sprzęt zostajemy obwieszeni przy okazji przeróżnymi gadżetami.
Po drodze do domu przez 3 Stawy, aby zapisać się na jutrzejszy Półmaraton Katowicki, a właściwie towarzyszący imprezie bieg na 7 km. Tam kolejne gadżety i problem jak to wszystko zapakować do malutkiego plecaczka. Udało się i mogłem dojechać do domu na upragniony obiad:)
Podsumowując bardzo fajna wycieczka. Zdjęć narazie nie ma i choć zrobiliśmy ich sporo. Ale dopiero jak zostaną wywołane to zobaczymy czy cokolwiek z tego wyjdzie:)
A aparat miałem taki:)
Dane wycieczki:
40.00 km (6.00 km teren) czas: 02:40 h avg:15.00 km/h