Wpisy archiwalne w kategorii
opony terenowe
Dystans całkowity: | 4627.38 km (w terenie 1980.62 km; 42.80%) |
Czas w ruchu: | 255:55 |
Średnia prędkość: | 18.03 km/h |
Liczba aktywności: | 96 |
Średnio na aktywność: | 48.20 km i 2h 41m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 6 marca 2011Kategoria opony terenowe
Katowice Ligota - 3 Stawy - Park Kościuszki - Brynów - Załęska Hałda - Załężę - WPKiW - Tauzen - Załęże - Załęska Hałda - Ligota
Wycieczka z Józkiem i Łukaszem. Tak w sumie jak zwykle Dolinka 3 Stawów, Park Kościuszki i WPKiW. Tam coś się Józkowi odkręca, ale sobie to przykręcił:) A z Łukaszem dobrze jeździć bo zawsze ma wszystko w plecaku. I skorzystałem z herbaty i cieplutkich rękawiczek. Dwa kółeczka po parku w dostojnym tempie no i jeszcze jedziemy na posiłek potreningowy:)
Wycieczka z Józkiem i Łukaszem. Tak w sumie jak zwykle Dolinka 3 Stawów, Park Kościuszki i WPKiW. Tam coś się Józkowi odkręca, ale sobie to przykręcił:) A z Łukaszem dobrze jeździć bo zawsze ma wszystko w plecaku. I skorzystałem z herbaty i cieplutkich rękawiczek. Dwa kółeczka po parku w dostojnym tempie no i jeszcze jedziemy na posiłek potreningowy:)
Dane wycieczki:
37.56 km (3.00 km teren) czas: 02:14 h avg:16.82 km/h
Niedziela, 18 kwietnia 2010Kategoria 100 km, 50 km, opony terenowe
Katowice - Ruda Śląska - Chudów - Orzesze - Zazdrość - Palowice - Żory - Palowice - Bełk - Dębieńsko - Ornontowice - Chudów - Ruda Śląska - Katowice
Wydawałoby się, że standardowo Pszczyna, ale jakoś wpadły mi do głowy Żory. Pomysł przeszedł. W sumie podobnie, wycieczka do miasta ze piękną i długą historią, dystans niewiele większy. No ile do Pszczyny płasko jak stół, to tu już tak nie ma:)
Najpierw jak zwykle do Chudowa, tam wręcz niespotykana cisza i spokój. No i kartofle w niecodzienniej postaci:) Potem jedziemy na Górę sw. Wawrzyńca i zjazd do Orzesza. Teoretycznie miały być Ornontowice, ale to nie było błądzenie i zmiana planów tylko plan B po prostu:) Wjeżdżamy w "Trójwieś" o pięknych nazwach Zawiść, Zawada, Zazdrość. Trafiamy na boczna drogę do Palowic, na fajne tereny leśne i piękne jeziorka Pojezierza Palowickiego. W Żorach jeździmy tu i tam, aż w końcu trafiamy na rynek.
Rynek robi duże wrażanie. Jest naprawdę spory, a przestrzeń wykorzystywana bardzo ciekawie. Co widać na zdjęciach. Rury z płynącą wodą. Drzewo z kokardkami. Fajnie. I dużo dzieci. A jedno z nich w samochodziku na zdalne sterowanie sterowanym przez mamę i tatę na zmianę:) Co ciekawe był też kot. O ile koty są w zasadzie wszędzie to na miejskim rynku jakoś kota się nie spodziewałem. A to nie był taki słodki mruczek mizdrzący się do każdego tylko prawdziwy tygrys! Nawet na małego pieska polował.
Wracamy podobną drogą, ale jednak inaczej. Trochę nam zajęło poszukiwanie kościoła w Bełku, ale się udało, a i przy okazji sklep się znalazł otwarty. Jedziemy dalej i tu niespodzianka. W Chudowie mówiłem chłopakom, że tam gdzieś jest autostrada. A oni:"nie, to zagięcie na mapie". A tu nagle wyrosła obok nas piękna, czysta, nowa autostrada:) Wjeżdżamy do lasu, oglądamy tablicę informacyjną i tam pojawia się Góra Ramża. Nie po drodze, no ale jak rowerzysta usłyszy słowo góra... A jeszcze był prowokacyjny dopisek, ze ciężko ją zdobyć na rowerze. To przecież tak jakby zabronić dziecku wchodzić do jakiegoś pokoju. Zdobycie Ramży nie było wielkim problemem, ciężej było ustalić na szczycie na jakiej wysokości jesteśmy:) W Ornontowicach zamiast ponownie do Chudowa, chciałem chłopakom pokazać uroki pięknego Mikołowa. Nie rozumiem czemu nie przyjęli tej atrakcyjnej propozycji:) Tym razem w Chudowie sporo ludzi, na źrebakach, skuterach, quadach. Nawet było zderzenie quada z rowerem. Ale jako, że oboma pojazdami kierowały czterolatki, to wyglądało to bardziej zabawnie niż strasznie. Powrót do domu już bez historii.
Źrebak w Chudowie
Palowice
Fajne
:)
Kościółek bez ścian i dachu
Stawy w Palowicach
Żory rynek
Kokardowe drzewo
Autko na zdalne sterowanie:)
Kot na rynku
Nie ma to jak pamiątka z wycieczki:)
Wydawałoby się, że standardowo Pszczyna, ale jakoś wpadły mi do głowy Żory. Pomysł przeszedł. W sumie podobnie, wycieczka do miasta ze piękną i długą historią, dystans niewiele większy. No ile do Pszczyny płasko jak stół, to tu już tak nie ma:)
Najpierw jak zwykle do Chudowa, tam wręcz niespotykana cisza i spokój. No i kartofle w niecodzienniej postaci:) Potem jedziemy na Górę sw. Wawrzyńca i zjazd do Orzesza. Teoretycznie miały być Ornontowice, ale to nie było błądzenie i zmiana planów tylko plan B po prostu:) Wjeżdżamy w "Trójwieś" o pięknych nazwach Zawiść, Zawada, Zazdrość. Trafiamy na boczna drogę do Palowic, na fajne tereny leśne i piękne jeziorka Pojezierza Palowickiego. W Żorach jeździmy tu i tam, aż w końcu trafiamy na rynek.
Rynek robi duże wrażanie. Jest naprawdę spory, a przestrzeń wykorzystywana bardzo ciekawie. Co widać na zdjęciach. Rury z płynącą wodą. Drzewo z kokardkami. Fajnie. I dużo dzieci. A jedno z nich w samochodziku na zdalne sterowanie sterowanym przez mamę i tatę na zmianę:) Co ciekawe był też kot. O ile koty są w zasadzie wszędzie to na miejskim rynku jakoś kota się nie spodziewałem. A to nie był taki słodki mruczek mizdrzący się do każdego tylko prawdziwy tygrys! Nawet na małego pieska polował.
Wracamy podobną drogą, ale jednak inaczej. Trochę nam zajęło poszukiwanie kościoła w Bełku, ale się udało, a i przy okazji sklep się znalazł otwarty. Jedziemy dalej i tu niespodzianka. W Chudowie mówiłem chłopakom, że tam gdzieś jest autostrada. A oni:"nie, to zagięcie na mapie". A tu nagle wyrosła obok nas piękna, czysta, nowa autostrada:) Wjeżdżamy do lasu, oglądamy tablicę informacyjną i tam pojawia się Góra Ramża. Nie po drodze, no ale jak rowerzysta usłyszy słowo góra... A jeszcze był prowokacyjny dopisek, ze ciężko ją zdobyć na rowerze. To przecież tak jakby zabronić dziecku wchodzić do jakiegoś pokoju. Zdobycie Ramży nie było wielkim problemem, ciężej było ustalić na szczycie na jakiej wysokości jesteśmy:) W Ornontowicach zamiast ponownie do Chudowa, chciałem chłopakom pokazać uroki pięknego Mikołowa. Nie rozumiem czemu nie przyjęli tej atrakcyjnej propozycji:) Tym razem w Chudowie sporo ludzi, na źrebakach, skuterach, quadach. Nawet było zderzenie quada z rowerem. Ale jako, że oboma pojazdami kierowały czterolatki, to wyglądało to bardziej zabawnie niż strasznie. Powrót do domu już bez historii.
Źrebak w Chudowie
Palowice
Fajne
:)
Kościółek bez ścian i dachu
Stawy w Palowicach
Żory rynek
Kokardowe drzewo
Autko na zdalne sterowanie:)
Kot na rynku
Nie ma to jak pamiątka z wycieczki:)
Dane wycieczki:
108.94 km (35.00 km teren) czas: 05:26 h avg:20.05 km/h
Piątek, 2 kwietnia 2010Kategoria opony terenowe
Ligota - Panewniki - Kochłowice - Wielkie Hajduki - Panewniki - Zadole - Brynów - Ligota
Żeby nie było, że przez bieganie zapomniałem jak się jeździ na rowerze, to trzecia wycieczka w przeciągu tygodnia. I dystans na rowerze w tym roku już prawie taki sam jak biegowy:) Trasa spontaniczna, ale całkiem ładnie się układała.
Żeby nie było, że przez bieganie zapomniałem jak się jeździ na rowerze, to trzecia wycieczka w przeciągu tygodnia. I dystans na rowerze w tym roku już prawie taki sam jak biegowy:) Trasa spontaniczna, ale całkiem ładnie się układała.
Dane wycieczki:
35.00 km (2.00 km teren) czas: 01:31 h avg:23.08 km/h
Niedziela, 28 marca 2010Kategoria 50 km, opony terenowe
Miało być ładnie, daleko, spokojnie, efektownie. Lecz rodzinne obowiązki to wszystko boleśnie zweryfikowały. Pozostało wstać o świcie i gdzieś pojechać. I tu mi namieszała zmiana czasu:) Wstaje 5:30 coś się myje, robie jakieś żarcie, a tu już 7:) To już nie było co dłużej zwlekać, trzeba brać rower i w drogę. Na dworze niestety buro i ponuro i jeszcze padało. Zresztą padało bardzo często w tą niedziele, acz ściana deszczu to nie była. Dało się jechać. Tylko potem trzeba było zawartość portfela wysuszyć. Co dziwne zabezpieczyłem przed deszczem mapę, a nie portfel:)
Kierunek w sumie nieokreślony, kajś na południe i nazot. Najpierw Paprocany, tam roboty idą pełną parą i sporo nowych ławeczek. Wiewiórki chyba sprowadzili, bo nie widziałem ich tam wcześniej:) Błoto też prawdopodobnie sprowadzili i to chyba z Bieszczad bo strasznie chamskie było:)
Potem Kobiór i jakimiś nieznanymi drogami leśnymi w kierunku Orzesza. Wyjechał gdzieś na jakąś całkiem główną drogę. Nie wiedziałem za bardzo gdzie jestem to spytałem o to pierwszą lepszą fajną dziewczynę, a potem skręciłem w zachęcająco wyglądającą drogę leśną. I wyjechałem jakoś tak bardzo dziwnie. Nie wiem czy to dziewczyna czy las tak mi zamieszały. W każdym razie jakoś tak coraz mniej czasu a ja daleko od domu.
No to wyciągnałąm aparat i zacząłem zdjęcia robić małej kapliczce:) Jak ktoś lubi małe przydrożne kapliczki, krzyże to polecam okolice takich małych miejscowości jak Królówka, Zgoń, Woszczyce. Mnóstwo tam takich atrakcji.
Po drodze trafiłem jeszcze na jakieś lokalne zawody XC w Orzeszu. Całkiem sympatyczne chyba. Może i bym wystartował, ale nie było czasu to porobiłem zdjęcia małym dzieciom i pojechałem dalej:)
Stówki niestety nie było, bo zamiast zrobić te 15 km na rowerku wiozłem go w bagażniku. ALe i tak fajnie, bo pierwsza dłuższa wycieczka od nie pamiętam kiedy:)
Paprocany
i wiewiórki
W lesie
Jedna z kapliczek
Zawody w Orzeszu
Kierunek w sumie nieokreślony, kajś na południe i nazot. Najpierw Paprocany, tam roboty idą pełną parą i sporo nowych ławeczek. Wiewiórki chyba sprowadzili, bo nie widziałem ich tam wcześniej:) Błoto też prawdopodobnie sprowadzili i to chyba z Bieszczad bo strasznie chamskie było:)
Potem Kobiór i jakimiś nieznanymi drogami leśnymi w kierunku Orzesza. Wyjechał gdzieś na jakąś całkiem główną drogę. Nie wiedziałem za bardzo gdzie jestem to spytałem o to pierwszą lepszą fajną dziewczynę, a potem skręciłem w zachęcająco wyglądającą drogę leśną. I wyjechałem jakoś tak bardzo dziwnie. Nie wiem czy to dziewczyna czy las tak mi zamieszały. W każdym razie jakoś tak coraz mniej czasu a ja daleko od domu.
No to wyciągnałąm aparat i zacząłem zdjęcia robić małej kapliczce:) Jak ktoś lubi małe przydrożne kapliczki, krzyże to polecam okolice takich małych miejscowości jak Królówka, Zgoń, Woszczyce. Mnóstwo tam takich atrakcji.
Po drodze trafiłem jeszcze na jakieś lokalne zawody XC w Orzeszu. Całkiem sympatyczne chyba. Może i bym wystartował, ale nie było czasu to porobiłem zdjęcia małym dzieciom i pojechałem dalej:)
Stówki niestety nie było, bo zamiast zrobić te 15 km na rowerku wiozłem go w bagażniku. ALe i tak fajnie, bo pierwsza dłuższa wycieczka od nie pamiętam kiedy:)
Paprocany
i wiewiórki
W lesie
Jedna z kapliczek
Zawody w Orzeszu
Dane wycieczki:
86.45 km (20.00 km teren) czas: 04:08 h avg:20.92 km/h
Poniedziałek, 4 stycznia 2010Kategoria opony terenowe
Po ponad miesięcznym odpoczynku powrót do jazdy. Znowu ślicznie biało się zrobilo. Wieczorna jazda w Parku Kościuszki. Spokojnie bardziej zabawowo, bardzo przyjemnie po oświetlonych i ośnieżónych alejkach z uphillem i downhillem na torze saneczkowym. Jedynie próba naprawy znalezionych sanek nieudana. Warunki sniegowe i oswietleniowe idealne.
Po raz kolejny powraca idea inwestycji w narty biegowe i ciągle nie wiem czy warto.
Po raz kolejny powraca idea inwestycji w narty biegowe i ciągle nie wiem czy warto.
Dane wycieczki:
10.23 km (10.23 km teren) czas: 00:45 h avg:13.64 km/h
Niedziela, 4 października 2009Kategoria 50 km, Góry, opony terenowe
Żywiec - Tokarka - Wójtowski Wierch - Sopotnia Mała - Jeleśnia - Janikowa Grapa - Garlejów Groń - Pewel Ślemieńska - Świnna - Żywiec
Z Łukaszem po nieco zapomnianym paśmie pewelsko-ślemieńskim. Choć turystów nawet trochę było. Trasa miejscami dla nas za trudna, ale był piękny asfaltowy podjazd i przyjemna jazda po paśmie. Co dziwne jak na skład wycieczki było bardzo mało przerw i całkiem szybko jesteśmy w Żywcu. Żywiec zresztą zaczynamy coraz lepiej poznawać:) Nie miałem aparatu dlatego mam bardzo ładne zdjęcia.
Z Łukaszem po nieco zapomnianym paśmie pewelsko-ślemieńskim. Choć turystów nawet trochę było. Trasa miejscami dla nas za trudna, ale był piękny asfaltowy podjazd i przyjemna jazda po paśmie. Co dziwne jak na skład wycieczki było bardzo mało przerw i całkiem szybko jesteśmy w Żywcu. Żywiec zresztą zaczynamy coraz lepiej poznawać:) Nie miałem aparatu dlatego mam bardzo ładne zdjęcia.
Dane wycieczki:
60.43 km (22.00 km teren) czas: 04:00 h avg:15.11 km/h
Niedziela, 23 sierpnia 2009Kategoria 50 km, opony terenowe
Katowice - Mikołów - Wyry - Gostyń - Kobiór - Piasek - Pszczyna - Piasek - Kobiór - Tychy - Katowice
Na Dni Pszczyny.
Na Dni Pszczyny.
Dane wycieczki:
81.31 km (30.00 km teren) czas: 04:00 h avg:20.33 km/h
Czwartek, 20 sierpnia 2009Kategoria 50 km, opony terenowe
Katowice Ligota - Murcki - Mysłowice Wesoła - Morgi - Brzezinka - Jaworzno Szczakowa - Sosina - Jaworzno Szczakowa - Mysłowice Brzezinka - Larysz - Wesoła - Katowice Giszowiec - Ligota
A4 wiadomo remont:)
Elektrownia w Jaworznie
Sosina
A4 wiadomo remont:)
Elektrownia w Jaworznie
Sosina
Dane wycieczki:
71.22 km (15.00 km teren) czas: 03:34 h avg:19.97 km/h
Środa, 19 sierpnia 2009Kategoria opony terenowe
Katowice Ligota - Lasy Murckowskie - Murcki - Lasy Murckowskie - Tychy Czułów - Podlesie - Kostuchna - Lasy Murckowskie - Ligota
Bardzo przyjemnie się jechało. Praktycznie same lasy. I setny dzień na rowerze w tym roku:)
Bardzo przyjemnie się jechało. Praktycznie same lasy. I setny dzień na rowerze w tym roku:)
Dane wycieczki:
39.23 km (35.00 km teren) czas: 02:02 h avg:19.29 km/h
Niedziela, 16 sierpnia 2009Kategoria 50 km, opony terenowe
Katowice - Ligota - Zadole - Zarzecze - Wymysłów - Stara Kuźnia - Borowa Wieś - Chudów - Paniowy - Reta Śmiłowicka - Kamionka - Zarzecze - Kostuchna - Murcki - Lasy Murckowskie - Ligota
Jak się sympatycznie okazało w dzisiejszy poranek każdy miał w planach Chudów. I choć różnymi drogami wszyscy docieramy pod zamek, w sumie w sile sześciu rowerków. Atrakcji co niemara, ludzi zresztą też, mimo to, większość udało nam się zobaczyć. Impreza pierwsza klasa, świetnie się Chudów rozwinął. Sporo rzeczy z epoki do kupienia, choć chleb, mimo, że sprzedawany na sianie wcale nie był średniowieczny. Żal było dzieciaka, który prawie się popłakał po zagubieniu w labiryncie.
Jakiś pokaz
Wioska średniowieczna
My w Chudowie
Ten smok swego czasu prowokował, to się dzisiaj z nim porachowałem:)
Jak się sympatycznie okazało w dzisiejszy poranek każdy miał w planach Chudów. I choć różnymi drogami wszyscy docieramy pod zamek, w sumie w sile sześciu rowerków. Atrakcji co niemara, ludzi zresztą też, mimo to, większość udało nam się zobaczyć. Impreza pierwsza klasa, świetnie się Chudów rozwinął. Sporo rzeczy z epoki do kupienia, choć chleb, mimo, że sprzedawany na sianie wcale nie był średniowieczny. Żal było dzieciaka, który prawie się popłakał po zagubieniu w labiryncie.
Jakiś pokaz
Wioska średniowieczna
My w Chudowie
Ten smok swego czasu prowokował, to się dzisiaj z nim porachowałem:)
Dane wycieczki:
61.23 km (25.00 km teren) czas: 03:04 h avg:19.97 km/h