Poniedziałek, 6 września 2010
Spokojny wieczór, relaks po wieczornym bieganiu. Mama robi majonez, a tu trach katastrofa, mikser, rozcięty paznokieć, wszędzie krew. A, że auto popsute, apteki w pobliżu pozamykane to zostaje rower. Więc miałem wieczorną wycieczkę do apteki. Niby fajnie, tylko lało strasznie. A w aptece 6 osób w kolejce, masakra jakaś. No i ogólnie ślisko, mokry tyłek, w butach chlupało, tyle fajnie, że ruch mały.
Dane wycieczki:
13.00 km (0.00 km teren) czas: 00:32 h avg:24.38 km/h
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj