Gliwice - Kleszczów - Bycina - Toszek - Balcarzowice - Nogowczyce - Zimna Wódka - Anaberg - Leśnica - Zalesie - Stary Ujazd - Niezdrowice - Rudziniec - Sośnicowice - Gliwice - Zabrze - Ruda Śląska - Świętochłowice - Wielkie Hajduki - Katowice
Wycieczka zorganizowana dość spontanicznie. Ciekawa bo zostałem zwolniony z zaszczytnej roli przewodnika. Na dworcu w Katowicach wyjątkowo światowo, słyszałem angielski, niemiecki i włoski. Stamtąd pociągiem do Gliwic - "miasta pięknych kwietników". Śmieją się paskudy ze mnie i kwietników, ale jakoś jak trafiamy na pierwszy to każdy chce zdjęcie:) Po drodze ładny zamek w Toszku, a potem już tylko okoliczne wsie i miasteczka. Ładne, zadbane, i dwujęzyczne nazwy miejscowości. Fajnie:) Na Anabergu dobry obiad i można wracać. Zwiedzamy przy okazji opustoszały PGR, na który byśmy pewnie nie trafili z GPS-em:P W Gliwicach rodzi się pomysł powrotu do domu na rowerach. Przekupiony ideą zimnej Coca-Coli za ostatnie pieniądze jakoś go przyjmuje. W Zabrzu się zagapiam nie wiadomo na co i nabijam trochę siniaków na asfalcie. Ale na Sikorce nie robi to żadnego wrażenia:) W Świonach opuscza mnie Piotrek. Żeby nie było mi samotnie to od razu pojawia się nowy towarzysz, deszcz i nie opuszcza mnie aż do domku.
Wycieczka zorganizowana dość spontanicznie. Ciekawa bo zostałem zwolniony z zaszczytnej roli przewodnika. Na dworcu w Katowicach wyjątkowo światowo, słyszałem angielski, niemiecki i włoski. Stamtąd pociągiem do Gliwic - "miasta pięknych kwietników". Śmieją się paskudy ze mnie i kwietników, ale jakoś jak trafiamy na pierwszy to każdy chce zdjęcie:) Po drodze ładny zamek w Toszku, a potem już tylko okoliczne wsie i miasteczka. Ładne, zadbane, i dwujęzyczne nazwy miejscowości. Fajnie:) Na Anabergu dobry obiad i można wracać. Zwiedzamy przy okazji opustoszały PGR, na który byśmy pewnie nie trafili z GPS-em:P W Gliwicach rodzi się pomysł powrotu do domu na rowerach. Przekupiony ideą zimnej Coca-Coli za ostatnie pieniądze jakoś go przyjmuje. W Zabrzu się zagapiam nie wiadomo na co i nabijam trochę siniaków na asfalcie. Ale na Sikorce nie robi to żadnego wrażenia:) W Świonach opuscza mnie Piotrek. Żeby nie było mi samotnie to od razu pojawia się nowy towarzysz, deszcz i nie opuszcza mnie aż do domku.
Dane wycieczki:
162.00 km (8.00 km teren) czas: 07:40 h avg:21.13 km/h
K o m e n t a r z e
Komentuj