Sobota, 16 czerwca 2012
Rajd przygodowy w Kluczach.
Z samego rana docieramy tam pociągiem. Trasa OPEN czyli pi razy oko 25 km pieszo, 5 km kajak, 50 rower w tym BNO, RJNO i jakieś zadania specjalne. No fajnie:) Zaczęło sie trekkingiem, na 2 punkcie się gubimy razem z dwoma innymi ekipami, co chwilę pojawiają się też jacyś inni zagubieni w plątaninie leśnych ścieżek, w końcu jednak udaje się znaleźć punkt. Reszta poszła w miarę sprawnie. Bierzemy rowery i dojeżdżamy na kajaki. Przy naszych umiejętnościach i krętej rzece nawet z prądem idzię ciężko, więc te 2,5 km pod prąd robimy tak jak 90 % napotkanych ekip. Ciągnąc kajak na zmiane, rzeka tylko czasami jest po pas :) Po kajakach dostajemy profesjonalne mapy do biegu na orientację, jak się widzi taką mapę pierwszy raz w życiu można się zagubić, a legendy brak. Z czasem odkrywamy co i jak. No i zrozumiałem czemu biegacze na orientację mają zawsze długie spodnie. Nieźle się w tych chaszczach poobcieraliśmy. To była prawdziwa dzika Jura, punkty nieźle poukrywane, trzeba było nieraz czeszać gęsty las czy skakać po skałkach. Po drodze jeszcze wspinaczka, którą robi Jacek ja w międzyczasie wgłębiam sie coraz bardziej w mapę i wcinam żelki. To dość ciepły dzień i zapasy wody się kończą, wiec w międzyczasie sprawnie znajdujemy sklep. Jeszcze strzelanie z wiatrówki, udało się zaliczyć w ostatnim strzale, ale emocje były :) No i kilka punktów i zaliczamy całe BnO, niby 8-10 km a spędziliśmy tam ponad 3 godziny :) No i rower, tu już niestety nie ma tak dokładnej mapy, zwyczajna 1:50 000, a punkty pochowane w głębokim lesie. Ciężko znależć punkt opisany jako drzewo, gdy jest się w lesie :) No i jak jesteśmy na punkcie to czeszemy las tak po pół godziny na punkt w poszukiwaniu lampionu. Morale opadają, robi się późno, wody znowu brak, ale odnajdujemy kolejny sklep. Teraz jazda rowerem na orientację, dostajemy czarno-białą wydrukowaną mapę bez skali i 5 punktów, które trzeba zaliczać po kolei, ale tylko na punktach jest napisane, który jest który, nie na mapie. Tam jeszcze trochę jeździmy, odnajdujemy nawet A i B. Ale już po 20 przed nami po tym RJNO jeszcze kilka punktów rowerowych wydających się nam nawigacyjnie trudnych, jeśli w ciągu dnia szukaliśmy jednego dośc długi czas, to nocą nie powinno być lepiej. No i kończymy wracamy do bazy cos jeść i spać:) Fajna przygoda, za rok jedziemy po całość:)
Z samego rana docieramy tam pociągiem. Trasa OPEN czyli pi razy oko 25 km pieszo, 5 km kajak, 50 rower w tym BNO, RJNO i jakieś zadania specjalne. No fajnie:) Zaczęło sie trekkingiem, na 2 punkcie się gubimy razem z dwoma innymi ekipami, co chwilę pojawiają się też jacyś inni zagubieni w plątaninie leśnych ścieżek, w końcu jednak udaje się znaleźć punkt. Reszta poszła w miarę sprawnie. Bierzemy rowery i dojeżdżamy na kajaki. Przy naszych umiejętnościach i krętej rzece nawet z prądem idzię ciężko, więc te 2,5 km pod prąd robimy tak jak 90 % napotkanych ekip. Ciągnąc kajak na zmiane, rzeka tylko czasami jest po pas :) Po kajakach dostajemy profesjonalne mapy do biegu na orientację, jak się widzi taką mapę pierwszy raz w życiu można się zagubić, a legendy brak. Z czasem odkrywamy co i jak. No i zrozumiałem czemu biegacze na orientację mają zawsze długie spodnie. Nieźle się w tych chaszczach poobcieraliśmy. To była prawdziwa dzika Jura, punkty nieźle poukrywane, trzeba było nieraz czeszać gęsty las czy skakać po skałkach. Po drodze jeszcze wspinaczka, którą robi Jacek ja w międzyczasie wgłębiam sie coraz bardziej w mapę i wcinam żelki. To dość ciepły dzień i zapasy wody się kończą, wiec w międzyczasie sprawnie znajdujemy sklep. Jeszcze strzelanie z wiatrówki, udało się zaliczyć w ostatnim strzale, ale emocje były :) No i kilka punktów i zaliczamy całe BnO, niby 8-10 km a spędziliśmy tam ponad 3 godziny :) No i rower, tu już niestety nie ma tak dokładnej mapy, zwyczajna 1:50 000, a punkty pochowane w głębokim lesie. Ciężko znależć punkt opisany jako drzewo, gdy jest się w lesie :) No i jak jesteśmy na punkcie to czeszemy las tak po pół godziny na punkt w poszukiwaniu lampionu. Morale opadają, robi się późno, wody znowu brak, ale odnajdujemy kolejny sklep. Teraz jazda rowerem na orientację, dostajemy czarno-białą wydrukowaną mapę bez skali i 5 punktów, które trzeba zaliczać po kolei, ale tylko na punktach jest napisane, który jest który, nie na mapie. Tam jeszcze trochę jeździmy, odnajdujemy nawet A i B. Ale już po 20 przed nami po tym RJNO jeszcze kilka punktów rowerowych wydających się nam nawigacyjnie trudnych, jeśli w ciągu dnia szukaliśmy jednego dośc długi czas, to nocą nie powinno być lepiej. No i kończymy wracamy do bazy cos jeść i spać:) Fajna przygoda, za rok jedziemy po całość:)
Dane wycieczki:
45.00 km (33.00 km teren) czas: 04:00 h avg:11.25 km/h
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj